Rusz w końcu swoje tłuste dupsko, czyli odchudzanie dla opornych.
DARIUSZ PICHALSKI • dawno temuDziś będzie troszkę mocniej niż zazwyczaj. Tekst skierowany głównie do osób z nadwagą, będących na wiecznej diecie, ćwiczących „od jutra”, zazwyczaj z kiepskim rezultatem, szukających winy tego stanu rzeczy wszędzie tylko nie w sobie. Osób u których słowo „odchudzanie” wywołuje dreszcz na ciele. I to raczej nie ten z tych pozytywnych… Dosadny język ma na celu zwiększenie Twojej motywacji i opisanie tematu w bardziej obrazowy sposób. Jeśli ktoś się poczuje obrażony, sorry, przepraszać nie mam zamiaru, takie mam zdanie na ten temat.
To w jakim punkcie się znajdujesz, jak wyglądasz to wyłącznie Twoja zasługa.
I koniec kropka. Pomijam tu jedynie osoby, u których nadwaga wynika z czynników stricte chorobowych (chorobowych, nie obżarstwa i lenistwa), czy brania niektórych leków. Uświadomienie sobie, że za swój wygląd odpowiadamy tylko i wyłącznie my sami jest dobrym punktem wyjścia. To dotyczy się również każdej innej sfery życia. Masz kiepską pracę, zrzędliwą dziewczynę, tłusty tyłek? To efekt wyłącznie Twoich wyborów, Twoich działań i tego na co sobie tylko Ty sam w życiu pozwalasz. Jeśli nie jesteś kaleką, rodzice posyłali Cię do szkoły, nie chodziłeś głodny i chłodny, za wszystko co się dzieje w Twoim życiu winien jesteś Ty sam. Nie żadne ufo, dziewczyna, szef, sąsia, kochanka, żydzi, lewacy itp. itd. TYLKO TY.
To, że jesteś tłusty to nie wina Twoich genów, grubych kości, braku czasu na regularny trening, posiłki, ludzików z marsa tylko Twoja. Twoje lenistwo, gnuśność i obżarstwo.
Wiem, że niektórzy mają łatwiejszy start, bo prościej się wchodzi w dorosłość w nowym butach Nike’ach, niż na bosaka, ale wierz mi; pogodzenie się z tym i wzięcie odpowiedzialności za to w jakim punkcie jesteś da Ci najpierw ulgę, a potem da Ci pozytywnego kopa na zmianę na lepsze. Jasne, szanse nie zawsze są równe, bozia nie każdemu daje po równo; niektórzy są wiecznie szczupli, chociaż jedzą co chcą, a inni szybko łapią dodatkowe kilogramy i mają trochę trudniej. Jeden łatwiej nabiera czystej masy mięśniowej, drugiemu ciężko jest zrobić parę kilo mięsa nawet na koksie. Wszystko jest jednak do zrobienia. Kwestia cierpliwości i motywacji.
Odchudzanie to nie fizyka kwantowa
Jednym z motywów, dla których postanowiłem napisać ten tekst, jest syf jaki obserwuje wokół tej fit mody. Tysiące trenerów personalnych, których liczba rośnie, próbuje wbić nam do głowy, że jak się chce cieszyć wysportowaną sylwetką trzeba liczyć każdą kalorię z kalkulatorem, wliczyć swoją dzienną kalorykę. Wszystko to ładnie wpisać w arkusz w Excelu. Kupić wagę kuchenną, odmierzać każdy gram ryżu, skrupulatnie jeść 2 gr białeczka na każdy kilogram ciała. I na koniec łyknąć garść supli popijając to proteinowym szejkiem itp. itd. Sorry, ale 90% ludzi zwyczajnie nie ma czasu siedzieć połowe życia w garach tylko po to, by gramatura „węgli” się zgadzała. Pracuję jak większość często ponad 10 godzin dziennie, nie mogę sobie pozwolić na 7 godzinny sen (że o drzemkach w ciągu dnia nie wspomnę) mam małe dziecko i naprawdę ciężko mi znaleźć te 45 minut 4 razy w tygodniu. Czasami jest naprawdę ciężko. Ciężko ruszyć tyłek na trening dopiero koło godziny 21 po zarwanej nocce. Jednak da się, dlatego nie kupuje Twoich tłmaczeń „dziś nie mam siły”. Jasne, że chciałbym lepiej wyglądać; w mojej sylwetce jest wiele do poprawienia, chciałbym mieć poziom tłuszczu na poziomie 7–10%, robić te wszystkie akrobacje na drążku. Mimo to i tak jestem zadowolony, biorąc pod uwage, że mój 35 letni metabolizm nie jest taki jak 15 lat temu. Jestem dumny, że uda mi sie w tygodniu „ukraść” trochę czasu na trening i wyglądać jak na swój wiek w miare ok. Bez siłowni i sprzętu. Bez względu na to, czy Twoim celem jest odchudzanie, kondycja, czy nabranie trochę masy mięśniowej; kalistenika jest dla Ciebie.
Ćwiczę tylko z masą swoją ciałą, nie mam żadnej diety, nie liczę kalorii, i czasem nie odmówię sobię pizzy, czy browarka. Nie chcę Ci wmówić, że żrąc fastfoody i czekoladki dotniesz do lata, ale jeśli będziesz się trzymał kilku zasad, powoli dojdziesz do celu. Bez tego całego fanatyzmu. I nie potrzebujesz do tego skomplikowanego sprzętu w fitness klubie, 10 apek na smarfonie i dizajnerskiego dresika. Nie musisz wydawać grubych złotówek na plan od dietetyka, karnet do modnego fitness klubu. Mi wystarczył kawałek podłogi do pompek i zwykły drążek w futrynie. Trening to stały element w moim życiu, ale nie najważniejsza rzez na świecie. To tylko zdrowy element. Nie było czasu i pieniędzy na siłownie. Nie było czasu na siedzenie w garach. Była i jest za to determinacja, wypracowywanie dobrych nawyków, wyeliminowanie kilku złych rzeczy z diety.
Odchudzanie. Zastosuj zasadę Pareto.
Szerzej o zasadzie Pareto możesz przeczytać w moim artykule zasada Pareto Generalnie chodzi w niej o to że 80 % wyników jest efektem zaledwie 20 % działania i nakładu czasu, czyli np. jeśli chcesz nauczyć sie języka obcego ucz się najważniejszych słówek, znając 20% słownictwa jesteś w stanie zrozumieć 80% tekstu. Inny przykład: zajrzyj do swojej szafy; przez 80% czasu chodzisz tylko w jednej piątej swoich ubrań. Wracając do tematu- jak sie ma odchudzanie do zasady Pareto? Skup się tylko na kilku najważniejszych rzeczach, które są wspólnym mianownikiem wszystkich diet, planów treningowych, czyli:
MŻ – mniej żreć. Upasłeś się, i dobrze wiesz dlaczego. Żarłeś za dużo, niezdrowo, a przy tym nie ruszałeś się. Nie musisz liczyć kalorii, wiesz ile jadłeś do tej pory, teraz jedz mniej.
Nie jedz wieczorem. Ostatni posiłek zjedz na ok 3 godziny przed snem. I nie ma, że boli, jeśli skręca Cię wieczorem z głodu, w sytuacjach kryzysowych sięgnij po jabłko, czy banana.
Jedz 4–5 posiłków dziennie. Tak utarte, że aż nudne. Co z tego, ważne że skuteczne.
Wyznacz sobie cel. Konkretny i mierzalny np. schudnę 10 kg do 1 maja. Zapisz go na kartce i mniej przy sobie, niech to będzie twoja „przypominajka”. Zaglądaj do niej codziennie o jednej porze np. rano
Trening. 3 razy w tygodniu po 45 to absolutne minimum. Zacznij od strony mentalnej. By regularny trening stał sie twoim nawykiem, od którego nie ma wymówek, również wyznacz sobie cele np. będę ćwiczył 3 razy w tygodniu po 45 minut; w poniedziałek, środę i piątek. Również zapisz to na kartce i patrz się w nią co rano jak sroka w kość. By trening przynosił efekty w postaci spalania tkanki tłuszczowej trzeba dobrze zapierdalać. I to dosłownie. Najefektywiej palimy sadło gdy ćwiczymy na wysokim tętnie, czyli wtedy gdy serducho nam mocno wali. Przykładowy trening znajdziesz w moim artykule odchudzanie-trening. Jeśli chcesz zmaksymalizować efekty dorzuć do tego Tabatę 2 razy w tygodniu. Co to jest Tabata i dlaczego jest dobra na odchudzanie przeczytasz w moim artykule: Tabata
Odchudzanie, a suplementy. Jeśli zastanawiasz sie , czy może rzeczywiście pigułki z reklamy pomogą Ci w odchudzaniu to już ci odpowiadam: odchudzą jedynie Twój portfel. Cudów nie ma, póki co nikt nie wymyślił takiej pigułki. Koniec, kropka. Jeśli chcesz się wspomóc pij Yerba mate, udowodniono naukowo, że wspomaga odchudzanie. Z suplementów moge Ci polecić Ci tran.
Zmień jadłospij. Jesteś tym co jesz, więc skoro jadłes byle co, to i tak wyglądasz. W pierwszej kolejności wywal z diety cukier. Nie musisz robić tego radykalnie. Więcej niż w 2 łyżeczkach cukru do kawy, znajdziesz go np. w jogurtach, czy soczkach lansowanych na „pro zdrowotne”. Nie jedz smakowych jogurtów, nie pij kupnych soków, że o napojach gazowanych nie wspomnę. Cukier do kawy, czy herbaty zastąp ksylitolem lub stewią. Wprowadź do swojej diety więcej owoców i warzyw, jedz otręby i postaraj się białe pieczywo zastąpić ciemnym, pij min. 1,5 l wody mineralnej dziennie.
Tych kilka punktów, które wyżej wypisałem do absolutne podstawy, ale to na nich sie skup. Te podstawy to 80% Twojego efektu. Nie szukaj cudownych diet, magicznych ćwiczeń. Opona na brzuchu nie urosła w miesiąc, to i w miesiąc jej nie zgubisz. Cierpliwości, skup sie na podstawach, wyznaczaj sobie cele i realizuj je, jeden po drugim
Odchudzanie. Zacznij natychmiast.
Nie odkładaj tego na jutro, nie szukaj wymyślnych planów treningowych; po prostu wstań i zacznij robić cokolwiek; przysiady pompki, biegaj. Nic nie jest Ci potrzebne. Większość osób za dużo kombinuje, szuka złotych środków, porad specjalistów, aż w końcu ich zapał ginie w natłoku często ze soba sprzecznych informacji. Nie oglądaj setnego filmiku na Youtube z ćwiczeniami dla początkujących. Skup się na najważniejszych rzeczach i rusz dupę. Tu i teraz.
Źródło: odchudzanie
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze